„Święta, święta … i po świętach

Zapewne znacie to powiedzenie. Szczerze go nie lubię. Często wypowiadane jest z przyzwyczajenia, ale pokazuje też, jak bardzo ucieka czas, a my nie potrafimy z niego zaczerpnąć. Jest w nim też dużo żalu i rozczarowania, że znowu czekaliśmy na niego, mieliśmy nadzieje i oczekiwania, a wyszło jak zwykle, czas przeminął i niewiele po sobie pozostawił.
Z wakacjami jest podobnie.

Czas urlopu poprzedzony jest najczęściej gonitwą i walką, by załatwić wszystkie sprawy i móc spokojnie odpoczywać. Samo przygotowanie do urlopu daje nam nieźle w kość, dojeżdżamy do tego okresu na oparach i z dużym obciążeniem. Zabieramy na urlop bagaż wielomiesięcznych zaniedbań swojego ducha i ciała. Rosną wtedy potrzeby i oczekiwania, aby ten oto dany nam czas zregenerował siły i pozwolił nadrobić braki. Pojawiają się wtedy pytania:

Co zrobić, żeby odpocząć?
Jak najlepiej wykorzystać ten czas, by wyciągnąć z niego na maksa?
Jak poukładać urlop, żeby spełnił nasze oczekiwania? jak? jak? jak?…

…. Czuję to obciążenie, aż ściska mnie w żołądku, jak piszę te pytania.

 Znasz ten stan?
Ja znam go doskonale.

Takie pytania stawiałam sobie przez wiele lat. Jechałam na urlop „wypruta”, po wykonaniu miliona zadań z nową listą rzeczy do zrealizowania. Tak! nawet odpoczywać chciałam wg planu, żeby nie stracić ani minutki danego nam czasu.

Jak to zmienić?

Może warto zacząć od tego, by określić nasze najważniejsze oczekiwania, pomyśleć czego potrzebujemy i co realnie może się udać. Wspólnie można ustalić, co jest dla nas priorytetem, a co możemy odpuścić.

Już trzeci rok z rzędu naprawdę udało mi się odpocząć. Jak to zrobiłam? Czy znam dobre sposoby? Czy wpływ na to ma miejsce wypoczynku, forma, towarzystwo, czas?…

Myślę, że wszystko ma znaczenie, ale dla mnie najważniejsze były świadome wybory i działania.

Zaprosiłam do wakacyjnej codzienności:

wyluzowanie. Dałam sobie totalny luz na układanie dnia. Robiliśmy dokładnie to, na co w danym momencie mieliśmy ochotę. Jak dobrze było nam nad rzeką, to zostaliśmy tam tak długo, jak chcieliśmy.

odpuszczenie tego, na co nie mam wpływu, na co można przymknąć oko, co nie jest aż tak bardzo ważne, co mi nie pasuje, ale nie jest warte mojej uwagi teraz…

celebrowanie –  każdego momentu. Zatrzymywałam w pamięci widoki, zapachy i wrażenia. Chciałam poczuć wszystkimi zmysłami to, czego właśnie doświadczałam.  Robiłam też wiele zdjęć, by często do nich wracać, kiedy zrobi się szaroburo.

wdzięczność . Dziękowałam za wszystko, czego doświadczam. Nie pozwalałam sobie na rozkręcanie się w narzekaniu. W każdej pogodzie i okoliczności próbowałam dostrzegać korzyści i nowe możliwości.

uważność i dbałość o siebie. Byłam bardzo blisko siebie, uważna na potrzeby, odczucia, myśli… Sprawdzałam na co mam ochotę i pozwalałam sobie na to bez wyrzutów, np. kiedy wychodziliśmy z groty solnej, zainteresowała mnie książka na półce w kawiarni, opuściłam więc dyskretnie grupę i pozwoliłam sobie na godzinkę w samotności, z tą książką i pyszną kawą, a co?! 😊

dobre towarzystwo. Spędziłam ten czas z osobami, które kocham i lubię, w których towarzystwie czuję się dobrze i swobodnie – czerpałam radość ze spotkań, rozmów i śpiewu. Śmiałam się do łez, ale też cieszyłam się ciszą (nawet w towarzystwie 😉)

kontakt z naturą – wybrałam na odpoczynek piękne miejsca i stale byłam w kontakcie z przyrodą – wszystkie posiłki na zewnątrz, ciągłe uziemienie i ogrom piękna wokół mnie, który wyciszał i zachwycał.

 

Koniecznie daj znać, jak spędziłaś/eś swój urlop. Udało Ci się odpocząć? Masz na to jakieś patenty?

Shopping Cart
Przewiń do góry